Po-wołanie do zmian, czyli #wiosnaedukacji

(C) Edunews.pl

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Ostatnie dwa lata nie mogłem uczestniczyć w mojej ulubionej konferencji INSPIR@CJE. W tym roku wiedziałem, że kolejny rok diety bezinspiracyjnej może odbić się na moim dobrostanie i poziomie inspiranoliny w organizmie. Nie mogłem do tego dopuścić. Pojechałem. Wziąłem udział i z zachwytem odkryłem, że w tym świecie ciągłej zmiany INSPIR@CJE nie przestały inspirować. Były to ponownie, jak przed dwoma laty, dwa fantastyczne dni wspólnego świętowania tych, dla których DOBRE ZMIANY w edukacji to nie jest hasło politycznego PRu, lecz natura ich codziennej pracy.

Chodzę już od paru dni i powoli integruję to wszystko, co się wydarzyło. Zastanawiam się w jaki sposób podzielić się tym, co tak bardzo we mnie potrzebuje i chce być wypowiedziane. Myślę, że pisanie tego tekstu jest w pewnym sensie istotą przekazu Inspiracji. Wsłuchuj się w po-wołanie i działaj. Ufaj i pozwól dojść do głosu pragnieniom swego serca. Nie rezygnuj z własnych pasji i marzeń.

Przestrzeń rozwoju

Człowiek pielgrzymuje przez ten świat będąc cały czas poddany dynamice szukania sensu tego, kim jest, sensu tego, co robi i czym żyje. Upraszczając, można powiedzieć, że poruszamy się pomiędzy dwoma skrajnymi stanami: stanem zniewolenia chorobliwą troską o swoje ego, czyli o swą powierzchowną, zewnętrzną tożsamość, a stanem pełnej wolności wyrażania swej głębokiej tożsamości, swego prawdziwego ja. Wielkie religie i wielkie tradycje mądrości nazywają tę zewnętrzną tożsamość fałszywym ja, egotycznym ja czy zewnętrznym człowiekiem, a głęboką tożsamość nazywają duszą, prawdziwym ja czy wewnętrznym człowiekiem.

Pomiędzy stanem zniewolenia przez egotyczne ja a stanem pełnej wolności prawdziwego ja leży całe spektrum przebogatej różnorodności dróg i ścieżek, jakimi kroczymy przemieszczając się od jednego do drugiego. Spektrum to stanowi przestrzeń rozwoju każdego człowieka, rozwoju, który może być rozumiany jako ciągłe przekraczanie swego ego i wchodzenie w przestrzeń ja-prawdziwego.

Zbuduj swą wartość

Egotyczne ja, człowiek zewnętrzny chce nas przekonać, że nasza wartość leży w tym, co osiągamy, co zdobywamy, kim jesteśmy w oczach świata. Jeśli kupujemy taką narrację, dość często wpadamy w ścieżkę ciągłego potwierdzania swej wartości w oczach innych. Ego nas przekonuje: zdobywaj, osiągaj, wygrywaj, bądź lepszy od innych, to z pewnością osiągniesz sukces i będziesz kimś. Spotkasz wielu przeciwników, ale jeśli będziesz silny, zwyciężysz. Im bardziej się skupisz na swoich planach, tym łatwiej stawisz czoła adwersarzom twego sukcesu.

Odkryj swą wartość

Prawdziwe ja, człowiek wewnętrzny kieruje nas w drugą stronę, w głąb siebie. Przynagla nas do odkrywania naszej bezwarunkowej wartości, jaką zostaliśmy obdarowani przez sam fakt pojawienia się w tym świecie. W przeciwieństwie do ego, człowiek wewnętrzny szuka swej wartości, lecz nie szuka potwierdzania swej wartości w oczach świata. Człowiek wnętrza wsłuchuje się w wołanie swoich po-wołań. Szuka w swym sercu sposobów wyrażania swej wartości, która z nikim nie konkuruje, bo jest bezwarunkowa i dana każdemu.

Człowiek wnętrza mówi: słuchaj głębokich pragnień swego serca i podążaj za nimi, nie przejmuj się definicjami sukcesu, jakimi karmi cię świat. Spotkasz wielu pięknych ludzi i wielu zagubionych. Ci piękni będą cię inspirowali do dalszego szukania piękna, a ci zagubieni będą mogli podążyć twoim śladem, odkrywając swoją ścieżkę i zostawiają ślady dla kolejnych zagubionych. Odniesiesz wiele sukcesów, ale nie będziesz miał czasu się nimi upajać, bo kolejna przygoda i kolejni ludzie i kolejne wyzwanie już będą na ciebie czekały. Nie będzie to łatwe, bo twoje ego będzie cię chciało przekonać, że to jest bez sensu i czasami mu się to powiedzie, ale z czasem jego piskliwy głosik będzie coraz mniej przekonujący, a głos serca coraz bardziej wyraźny.

Podobny cel, różne skutki

Zatem zarówno egotyczne ja jak i prawdziwe ja pchają nas do rozwoju. Różnica jest taka, że to pierwsze jest przekonane, że wie, czym jest rozwój i sukces i że dopiero osiągnięcia stanowią o wartości człowieka. Natomiast to drugie jest przekonane, że wartość jest nie do zbudowania lecz do odkrycia, a sukcesy są naturalną konsekwencją podążania ścieżką DNA serca, a nie celem samym w sobie.

Jest jeszcze jedna fundamentalna różnica. Brak sukcesu dla egotycznego ja to porażka. Dla prawdziwego ja nie ma porażek. Są tylko lekcje. I czasami to, co nazywamy porażką okazuje się być jedną z najcenniejszych lekcji, które możemy docenić dopiero z perspektywy czasu.

Nieuchronna wolność wyboru

Przestrzeń rozwoju cechuje nieuchronna wolność wyboru. Jest to wolność bezsporna i nieodwracalna. Została nam dana i nikt nam jej nie może odebrać. Dla tej wolności nie ma znaczenia, czy w nią wierzymy, czy nie. Ba, to właśnie jest jej istotą - jesteśmy wolni, aby tę wolność przyjąć, albo jej zaprzeczyć. Zaprzeczając jej, czynimy to jej własną mocą. „Mówisz, że możesz - to możesz. Mówisz, że nie możesz - to nie możesz. Więc sobie wybierz.”

Przestrzeń spotkania

Konferencja Inspiracje gromadzi ludzi, którzy coraz odważniej, coraz śmielej kroczą własnymi ścieżkami. Przekraczają lęki swego ego i czerpią z wnętrza swoich powołań. Własnym tempem, własnymi wyborami podejmują fascynującą, choć nie zawsze łatwą, podróż do sensu własnego życia i tego, czym się zajmują.

Kto więc był na tych INSPIR@CJACH? Trafniej byłoby zapytać, kogo tam nie było. Byli pisarze i blogerzy, filmowcy i youtuberzy, stand-uperzy i makespacer’si [mejkspejsersi], belfrzy i superbelfrzy, dyrektorzy i wice - super…jedni i drudzy, naukowcy i przedsiębiorcy, Polacy i Czesi, a raczej Czeszki, niektórzy byli wprost z Chin, a inni wprost z Nędzy, Radowa Małego czy innych wiosek, jak Warszawa lub Gdańsk. Acha, i byli jeszcze sketchnoterzy, działali incognito, ale działali i rozsyłali swe wizualne notatki prelegentom. Słowem, mieszanka, która dawała efekt jedyny w swoim rodzaju. Energia tego miejsca była tak wyczuwalna, że miało się wrażenie, że można by zapalać żarówki bez ich wkręcania w oprawki lampy. I nie było ostrego podziału na prelegentów i na słuchaczy. Tworzyliśmy wszyscy pewną społeczność ludzi ciekawych świata i otwartych na świat. Miałem wrażenie, że każdy ze słuchaczy mógłby wstać i wejść na scenę w dowolnym momencie i podzielić się własnym doświadczeniem.

Dzielenie się, autentyczność, empatia, pokora, entuzjazm to najkrótsze podsumowanie tego, co się działo.

Dzielenie się

Egotyczne ja nie dzieli się – lecz występuje, by zaprezentować siebie. Przede wszystkim szuka poklasku i chce się wygrzać w blasku jupiterów.

Prawdziwe ja dzieli się, bo wie, że czerpie z własnego wnętrza i do wnętrza drugich się zwraca. Egotyczne ja chce jak najlepiej wypaść, a więc inni to publiczność, u której zabiega o aplauz.

Prawdziwe ja, też chce dobrze wypaść, ale przede wszystkim chce jak najpełniej przekazać swoją pasję, podzielić się swymi sukcesami i trudnościami, więc inni to członkowie tej samej wspólnoty poszukujących ludzi.

Zdecydowanie na Inspiracjach było więcej dzielenia się niż szukania aplauzu. Widać było to zarówno w trakcie wystąpień jak i w czasie przerw, gdzie w kuluarach trwały rozmowy, spotkania i atmosfera radości i świętowania.

Autentyczność

Autentyczność absolutnie dominowała przez te dwa dni. Autentyczność to wizytówka prawdziwego ja. Autentyczność wymaga odwagi nie szukania aprobaty, lecz szukania sensu. Być autentycznym, to nie traktować siebie tak cholernie poważnie i nie rozważać bezustannie, co sobie inni pomyślą. Autentyczność to spontaniczne, publiczne zaśpiewanie refrenu piosenki Vondraczkovej. Autentyczność to nieukrywanie swego entuzjazmu i radości z tych małych rzeczy, jak roboty ze szczoteczki do zębów, jak i z tych większych, jak wspólne zaśpiewanie przez całą salę kanonu przy akompaniamencie dziewczęcej drużyny bębniarzy. Autentyczność to odwaga wypowiedzenia własnego zdania. Autentyczność to żartowanie z innych, ale i z siebie.

Empatia

Jest to niesamowite, ale przy całej różnorodności przejawianej na zewnątrz, człowiek esencjonalnie jest taki sam. Ma taką samą potrzebę odkrywania sensu i prawdy i nie jest to przywilej wieku czy dojrzałości, lecz cecha człowieka od momentu narodzenia aż do momentu odejścia. To dlatego właśnie ci, którzy przyjechali z własnego nieuchronnego wyboru na te Inspiracje, tak dobrze rozumieją dzieci, tak dobrze rozumieją swych wychowanków. Mając wgląd w swoje wnętrze, rozpoznają wnętrza tych mniejszych ludzi i wiedzą jak piękny, choć trudny i subtelny proces się w nich toczy. Potrzeba dużej empatii a zarazem pokory, by uznać w drugim takie samo piękno, jakiego w sobie szukamy i chcieć mu pomagać to piękno w nim samym odkrywać.

Pokora

Pokora to jedna z najczęściej nierozumianych postaw. Egotyczne ja rozumie pokorę jako skromne udawanie, że nie jest się w czymś bardzo dobrym, pomimo tego, że się jest. Dla człowieka wnętrza, pokora to świadome pielęgnowanie swych talentów oraz umiejętność dzielenia się nimi i gotowość przyjęcia uznania innych, jednak przy świadomości swych ograniczeń, które czynią z nas wiecznego ucznia.

I takich postaw pokory było wiele na Inspiracjach. Pokorą było opowiedzenie swej historii życia, wypowiedzenie na głos swoich marzeń i pragnień i opowiedzenie o tym, jak je realizuję, czy też jak staram się realizować. Pokorą było powiedzenie: „Ja już po prostu nie mogę tego więcej słuchać, że czegoś się nie da.” Pokorą była postawa otwartości – nie wiem wszystkiego, nie potrafię wszystkiego i nie znam się na wszystkim, ale jeśli nie zrobię kroku pierwszego, to niczego się nie nauczę.

Entuzjazm

Jeśli chodzi o entuzjazm to uczestnicy Inspiracji dorównali entuzjazmowi Elona Muska i pracowników SpaceX, którzy z ogromną i spontaniczną radością świętowali sukces misji swojego własnego dzieła – przedsięwzięcia, z którego wcześniej śmiano się w kręgach naukowców, biznesmenów, mediów.

Entuzjazm na sali konferencji był równie zaraźliwy i mocny. Było go widać i słychać: w wybijanym na kolanach rytmie jazzowych standardów, w salwach śmiechu, w spontanicznych brawach, w wykrzykiwanych komentarzach, w emocjonalnych zadyszkach prelegentów, w gorących rozmowach kuluarowych i zabawach przy losowaniu z pralki stoiska makespacerskiego.

#wiosnaedukacji

Konferencja w części merytorycznej zakończyła się w tonie i zachęcie do #wiosnyedukacji. Kolumb wyruszył w nieznane wierząc, że nieznane pozna i że odkryje to, co zakryte. Modlił się wspólnie z załogą w przeddzień wyruszenia w podróż życia.

W całej Polsce liczba tych, którzy już wyruszyli by odkryć, co jest za horyzontem, jest coraz większa. Wyruszyli w różnym czasie, z różnych miejsc, różnym tempem, na różnych statkach, ale bardzo szybko odkryli, że wspólnota pasji i działań daje im wsparcie i rozsiewa entuzjazm, dając odwagę innym, by się włączali w wiosnę edukacji.

Wiosna edukacji to toczący się oddolnie ruch, niezorganizowany, nieustrukturalizowany, nieplanowany, lecz dziejący się w wielu, wielu miejscach. Inspiracje gromadzą raz w roku w jednym miejscu tych wszystkich, którzy na co dzień w różny sposób realizują swoje pasje, wpływając i zmieniając zbiorową świadomość edukacyjnej społeczności. Można tego ruchu nie doceniać, wyśmiewać, etykietować idealistycznymi zapędami, ale nie można go już dłużej ignorować. „To nie jest falka, lecz fala, to się dzieje i będzie się dziać. Nie ma żadnej wątpliwości, że coraz więcej kropek łączy się i możemy w tym ich łączeniu pomóc sobie nawzajem.” #wiosnaedukacji - taki mały hashtag, a tak wiele może połączyć. Tagujmy więc nim wszelkie działania, jakie podejmujemy i pamiętajmy, że wiosna edukacji nie podlega ograniczeniom kalendarza i nawet w zimie będzie wiosna edukacji jeśli tylko będziemy chcieli.

Posłowie osobiste

I jeszcze jedna bardzo osobista refleksja. Jestem przekonany, że jesteśmy świadkiem wchodzenia człowieka w kolejny etap rozwoju świadomości. Coraz więcej jest przykładów, że człowiek zaczyna działać z innego paradygmatu myślenia. Coraz więcej jest przykładów działań i wydarzeń, i nie tylko w edukacji, że człowiek zdaje sobie sprawę, że aby przetrwać musimy przekroczyć dotychczasowe rozumienie tego, kim jesteśmy i jaki jest sens naszego istnienia. Wszystkim, którzy ochoczo podadzą mi przykłady, jak wiele jest działań i wydarzeń, które temu zaprzeczają, chcę również ochoczo powiedzieć, że paradoksalnie jest to argument za toczącą się wewnętrznie przemianą człowieka. Stare nim odejdzie, musi jeszcze reagować na nowe, a im bardziej spektakularnie reaguje tym większy sygnał, że nowe faktycznie zaczyna być dla starego „zagrożeniem”. Przy czym to „zagrożenie” jest w istocie bramą do tych przestrzeni, które są niewyobrażalnymi jeszcze możliwościami człowieka, by żyć w zgodzie ze sobą i wszechświatem. Nie mamy problemu z mówieniem, że nasze dzieci będą pracowały w zawodach, których jeszcze nie wymyślono. A może czas już zacząć mówić, że nasze dzieci lub wnuki będą żyły w świecie, w którym człowiek przekroczy ciasne ograniczenia egotycznego myślenia i otworzy się na głębię duchowych krajobrazów, których jeszcze w ogóle nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

 

Notka o autorze: Marek Konieczniak jest pełnomocnikiem zarządu ds. innowacyjności firmy VULCAN.