Zrozumieć istotę procesu uczenia się

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Dyskusje na temat edukacji, sensu i kierunku wprowadzania zmian pokazują, że problem tkwi często w niezrozumieniu istoty procesu uczenia się. Wiele osób nie wyobraża sobie alternatywy dla obecnego modelu. Dla wielu jest oczywiste, że uczniowie muszą siedzieć w ławkach, na których leżą podręczniki i słuchać nauczyciela. Propozycje odkrzesłowienia uczniów i przeprowadzania lekcji poza szkolną klasą wywołują ich protesty.(C) bananna - fotolia.com

W sytuacji, gdy niemal 100% lekcji odbywa się w najbardziej typowy sposób, przestrzegają, aby tylko nie za często wyciągać uczniów z ławek, upatrując w tym jakiegoś zagrożenia dla efektywności nauki. Inni reagują głebokim zdziwieniem na propozycje odejścia od edukacji transmisyjnej polegającej na przekazywaniu wiedzy od nauczyciela do uczniów. Takie osoby proces uczenia się postrzegają jako pochodną nauczania. Jeśli ktoś naucza, to inni się uczą. Uważają, że gdy nie ma nauczyciela lub gdy ten nie jest aktywny, to uczniowie się nie uczą. Jeszcze inni uważają, że jedynym dopuszczalnym kanałem przekazywania wiedzy jest kanał werbalny. Nie przekonują ich argumenty, że w naszym mózgu mamy różne struktury służące uczeniu się i zredukowanie szkolnej nauki do słów powoduje, że wiele fragmentów kory mózgowej w szkole się nie rozwija.

Dlatego tak ważne jest popularyzowanie wiedzy płynącej z badań nad mózgiem i wyjaśnianie istoty procesu uczenia się. Zadanie nie jest łatwe, tak jak nie było łatwo wyjaśnić ludziom, że to Ziemia kręci sie wokół Słońca. Rozumowanie na „zdrowy rozum” nie ułatwia sprawy, bo tego, co dzieje się w mózgu nie można zobaczyć gołym okiem. Kluczowym pojęciem jest neuroplastyczność, czyli swoista zdolność mózgu do ciągłych zmian. Wszystko, czego doświadczamy, co myślimy, robimy, czujemy, zmienia strukturę naszego mózgu. Używane obwody neuronalne są rozbudowywane, nieużywane mózg usuwa, a gdy trzeba, znów je przywraca. Można powiedzieć, że pod czaszką mamy jeden wielki plac budowy. Żaden z naszych organów nie jest tak złożony i tak dynamiczny jak nasz mózg. Każdy składa się z około 100 miliardów neuronów, a każdy neuron może stworzyć do 10 000 połączeń z innymi. To oznacza, że każdy z nas ma około milion miliardów synaps. W tym gąszczu pod wpływem tego, co robimy, tworzą się wciąż nowe obwody, powstają nowe reprezentacje świata.

Im bardziej jesteśmy aktywni, tym szybciej zmienia się nasz mózg. Proces uczenia się jest tym efektywniejszy, im więcej trudnych wyzwań uda się nam pokonać. Doskonałym przykładem neuroplastyczności jest badanie podłużne przeprowadzone na londyńskich taksówkarzach, które pokazało, że im dłużej są w zawodzie i odnajdują drogę w gąszczu londyńskich ulic, tym większe rozmiary mają ich hipokampy. U londyńskich kierowców autobusów badania nie pokazały podobnych zmian, choć spędzali za kierownica podobną ilość godzin. Ponadprzeciętny wzrost hipokampów dotyczył jedynie osób, które w swoich samochodach nie miały nawigacji.

W swojej najnowszej książce zatytułowanej „Cyfrowa demencja” Manfred Spitzer wyjaśnia dlaczego tak popularne GPSy wprawdzie ułatwiają nam życie, ale robiąc to, jednocześnie zabierają mózgowi szansę na stworzenie połączeń, które umożliwiają rozwój orientacji przestrzennej. Za tę sprawność odpowiada mała struktura znajdująca się pod korą mózgu o nazwie hipokamp. Zawarte w niej neurony posiadają zdolność kodowania miejsc. Badając szczury, którym wszczepiono do hipokampa elektrody, można na podstawie wzorca ich aktywacji określić położenie zwierzęcia w klatce czy w labiryncie. Badania wykazały też, że im częściej zwierzę musiało odnajdywać drogę do ukrytego w labiryncie pożywienie, tym szybciej uczyło się zapamiętywać nowe trasy. Konieczność odnajdywania drogi skutkowała coraz wiekszą efektywnością hipokampa. Podobnie jest z ludźmi. Wykorzystywanie nawigacji powoduje, że możemy szybko i bez problemu dotrzeć do celu, ale nasza zdolność do orientowania się w terenie nie rozwija się.

Konieczność ponownego dojechania do miejsca, które już raz – bez nawigacji – odwiedziliśmy, zazwyczaj nie sprawia nam kłopotu. Procesy myślowe, które były konieczne za pierwszym razem spowodowały, że w hipokampie określone neurony stworzyły reprezentację przebytej trasy lub choćby newralgicznych jej punktów.

Ale efekt uczenia się, jaki zachodzi wtedy, gdy musimy samodzielnie odnajdywać drogę, wychodzi daleko poza jednostkowe kodowanie poszczególnych tras. Spitzer w „Cyfrowej demencji” (str.33) przytacza badanie, któremu poddano kierowców ubiegających się w Londynie o licencję na prowadzenie taksówki. Przygotowanie do jej zdobycia trwa tam od 3 do 4 lat. Badanych podzielono na 3 grupy. W pierwszej byli ci, którzy zdali egzamin i którym udało się zdobyć licencję, w drugiej ci, którzy mimo przygotowań nie zdali egzaminu, a w trzeciej osoby, które w ogóle nie ćwiczyły jazdy po londyńskich ulicach. U wszystkich badano gęstość istoty szarej w hipokampie. Badaczom udało się stwierdzić, że od czasu podjęcia nauki, u osób z pierwszej grupy znacznie wzrosła jej gęstość. Przeprowadzony wywiad pokazał też, że osoby z pierwszej grupy ćwiczyły znacznie więcej niż te, które egzaminu nie zdały. Badanie to pokazało związek między aktywnością uczących się jednostek, obserwowanymi zmianami, jakie zachodzą w ich mózgach, a przyrostem określonych umiejętności. Oczywiste jest, że samo jeżdżenie samochodem po londyńskich ulicach, nie powoduje zwiększenia gęstości istoty szarej, bo opisanych zmian u poruszających się wciąż tymi samymi trasami kierowców autobusów, nie zaobserwowano. Tak więc nie sama aktywność, ale konieczność koncentracji, skupienia uwagi na ważnych punktach, ciągłego obserwowania i wybierania najbardziej korzystnej trasy, prowadzi do przyrostu umiejętności i wywołuje określone zmiany w mózgu. Hipokamp rosnie wtedy, gdy musi pokonywać wciąż nowe trudności.

Manfred Spitzer w swojej książce zadaje pytanie, jaki wpływ na strukturę mózgów dzieci wywierają komputery. Czy warto kupić je przedszkolakom? Czy korzystanie z nowych mediów rozwija ich mózgi i ułatwia naukę? O tym może napiszę w następnym wpisie.

„Cyfrowa demencja” Manfreda Spitzera („Digitale Demenz”) ukaże się po polsku już jesienią tego roku nakładem wydawnictwa „Dobra literatura”. W Niemczech wydana została w sierpinu 2012 roku. Do stycznia sprzedano 140 000 egzemplarzy, wywoływała i wciąż wywołuje dużo kontrowersji, sporów i debat o miejsce nowych technologii w wychowaniu i edukacji dzieci.

Notka o autorce: Marzena Żylińska jest wykładowcą metodyki w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Toruniu i w Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Zajmuje się też wykorzystaniem nowych technologii w nauczaniu. Prowadzi seminaria dla nauczycieli, współorganizuje europejski projekt "Zmieniająca się szkoła". Autorka książki "Postkomunikatywna dydaktyka języków obcych w dobie technologii informacyjnych". W przygotowaniu jest jej nowa książka "Neurodydaktyka, czyli nauczanie przyjazne mózgowi". Prowadzi swój blog w partnerskiej dla Edunews.pl platformie blogowej Oś Świata pod adresem http://osswiata.nq.pl/zylinska/. Artykuł jest przedrukiem wpisu zamieszczonego w Osi Świata.