Wydawcy zaniepokojeni kształtem pilotażu Cyfrowej Szkoły

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Publikujemy dziś stanowisko polskich wydawców podręczników zrzeszonych w Polskiej Izbie Książki zaniepokojonych kształtem pilotażu programu „Cyfrowa Szkoła” zatwierdzonym przez Radę Ministrów RP w dniu 3 kwietnia 2012 r. Dla rozwoju debaty edukacyjnej w Polsce ma duże znaczenie prezentacja różnych punktów widzenia na rozwój polskiej szkoły:istockphoto.com

Program „Cyfrowa Szkoła” jest ogromną szansą na unowocześnienie polskiej szkoły i rozbudowanie jej oferty edukacyjnej o elementy wykorzystujące technologie informacyjno-komunikacyjne (TIK). Ideę tę polscy wydawcy edukacyjni zrzeszeni w Polskiej Izbie Książki nie tylko gorąco popierają, ale de facto sami od kilku lat realizują, dostarczając nauczycielom zarówno darmowe, jak i odpłatne narzędzia wykorzystujące TIK w nauczaniu.

Zatwierdzony właśnie przez Radę Ministrów pilotaż projektu „Cyfrowa Szkoła” ma mieć decydujący wpływ na ostateczny kształt polskiej edukacji w przyszłych latach. Tymczasem, mimo przekazywanych Ministerstwu Edukacji Narodowej i Ministerstwu Administracji i Cyfryzacji postulatów ze strony wydawców edukacyjnych, zabrakło w nim kilku niezwykle istotnych elementów, które pozwoliłyby w pełni wykorzystać jego potencjał i ocenić jego rzeczywisty wpływ na podnoszenie efektywności kształcenia.

Brak tych elementów może grozić obniżeniem efektywności nauczania w grupach objętych pilotażem, ale przede wszystkim rzutować na powodzenie projektu „Cyfrowa Szkoła” w dłuższym okresie.

Każdy program edukacyjny, aby spełniał swoje zadanie, musi mieć konkretny i mierzalny cel edukacyjny. Według MEN celem pilotażu projektu „Cyfrowa Szkoła”, ma być „przygotowanie uczniów do życia w społeczeństwie informacyjnym” oraz „podnoszenie podstawowych kompetencji uczniów (pisania, czytania, liczenia) oraz umiejętności społecznych i twórczych”. Sposobem mierzenia jego skuteczności ma być badanie zrealizowane przez Instytut Badań Edukacyjnych w Warszawie.  

Wydawcy pragną wyrazić swoją troskę o to, czy metodologia wspomnianego badania zakłada przeprowadzenie go zarówno w grupach pilotażowych, jak i testowych – o czym oświadczenie MEN nie wspomina. Ponadto jeśli celem edukacyjnym miałoby być podniesienie umiejętności społecznych i twórczych, to niezbędne byłoby przeprowadzenie takowego badania w grupie objętej pilotażem przed i po jego zakończeniu. 

Niezbędne byłoby także określenie, czy wzrost kompetencji w jednym obszarze (umiejętność wyszukiwania informacji z wykorzystaniem TIK), nie łączy się równocześnie ze spadkiem kompetencji w innym obszarze – np. nabyciu konkretnej wiedzy niezbędnej do zdania egzaminów.  

Według wydawców bardziej wymiernym celem edukacyjnym na etapie jego pilotażu byłoby zatem np. podniesienie średnich wyników testów podczas egzaminu dla 6-klasistów. Formą mierzenia efektywności pilotażu byłoby wówczas porównanie wyników testów w grupach pilotażowych i grupach kontrolnych.

Zakładany przez MEN program wspomina o włączeniu do programu pilotażowego  e-zasobów edukacyjnych i e-podręczników. Według wydawców edukacyjnych zakładając, że wyniki pilotażu mają zadecydować o całkowitej zmianie sposobu kształcenia – w tym być może całkowitej rezygnacji z tradycyjnych podręczników na rzecz e-podręczników – ogromnie dziwi fakt, że e-podręcznik i jego wpływ na wyniki nauczania na etapie pilotażu nie będzie badany! Badany też być nie może, bo z chwilą, gdy w pierwszych, pilotażowych e-klasach pojawią się uczniowie nie będzie jeszcze istniał.

Z doświadczenia wydawców dobry e-podręcznik (podręcznik multimedialny) powstaje nawet do 3 lat. Musi bowiem nie tylko zostać stworzony, ale także przetestowany, zrecenzowany i zmodyfikowany tak, by do komputerów nauczycieli i uczniów trafił produkt kompletny, odpowiadający zarówno wymogom programowym, jak i egzaminacyjnym. Czas, jaki zakłada MEN na stworzenie e-podręczników jest zatem nie tyle ambitny, co wręcz nierealny.

MEN chce być sędzią we własnej sprawie

Zgodnie z założeniem programu „Cyfrowa Szkoła” zarówno twórcą, jak i recenzentem e-podręczników stanie się ten sam podmiot, czyli MEN. W obecnej sytuacji za stworzenie podręczników odpowiadają firmy komercyjne, działające w warunkach konkurencji, poddawane weryfikacji przez MEN. Taki system gwarantuje, że do szkół trafiają wyłącznie najlepsze podręczniki i e-podręczniki. Czy można być pewnym, że poziom darmowych e-podręczników tworzonych na zlecenie podmiotu, który sam je recenzuje będzie równie wysoki?

Rządowy projekt zakłada, że e-podręcznik tworzone byłyby na licencji Creative Commons, co oznacza, że koszt związany z ich zakupem miałby być jednorazowy. Wydawcy zwracają uwagę na fakt, że dobry podręcznik nie jest luźnym zbiorem informacji, ale zaplanowanym pod każdym względem narzędziem do pracy dla nauczyciela i ucznia. Wymogi egzaminacyjne, postęp w naukach ścisłych, zmiany kulturowe i wreszcie nowe odkrycia w zakresie metodologii nauczania wymuszają co jakiś czas, zarówno w Polsce, jak i na świecie zmiany podstawy programowej, a co za tym idzie modyfikacje każdego podręcznika czy e-podręcznika. Bez tego staje się on narzędziem archaicznym, niedostosowanym do potrzeb edukacyjnych ucznia. W 2012 r. reforma edukacji przewiduje w Polsce nowy egzamin gimnazjalny, a od 2015 nowy egzamin po VI klasie i nową maturę. Rzetelna analiza wyników tych egzaminów na pewno wymusi korekty podstawy programowej, a tym samym wspomnianych e-podręczników.

Wydawcy są otwarci na dialog z podmiotami rządowymi odpowiedzialnymi za projekt „Cyfrowa Szkoła”. Pragną także wyrazić wolę wsparcia MEN i MAiC w dążeniach do stworzenia programu nauczania, który w pełni odpowie na potrzeby współczesnych uczniów i wesprze nauczycieli w ich dążeniu do ciągłego doskonalenia warsztatu pracy.

(Źródło: Polska Izba Książki, 3.04.2012)