Otwarta edukacja, edukacja przyszłości

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
debaty edukacyjneSzybki rozwój technologii informacyjnych zmienia wszystkie dziedziny życia. W edukacji, której istotą jest nabywanie kompetencji polegających na przyswajaniu, rozumieniu i wykorzystywaniu informacji, postęp technologiczny oznacza nowe szanse i wyzwania. Następuje redefinicja modeli i celów nauczania, powstają nowe strategie w procesach edukacyjnych.
 
Wśród najważniejszych efektów tej rewolucji może być radykalne obniżenie kosztów i barier dostępu do wiedzy oraz zwiększanie skuteczności procesu nauczania dzięki narzędziom umożliwiającym jego dostosowanie do potrzeb konkretnego środowiska i ucznia.

Może, ale nie musi, gdyż stojąc przed najważniejszymi dylematami dotyczącymi metod i środków wdrażania technologii informacyjnych możemy dokonać wyborów, które nie pozwolą nam ma osiągnięcie tych celów.

Według badań Dominika Batorskiego w raporcie „Diagnoza Społeczna 2009” w Polsce już teraz ponad 85% gospodarstw domowych posiada komputer. Procent ten jest jeszcze wyższy w tych rodzinach, w których są uczące się dzieci. To oznacza, że większość uczniów jest aktywnymi użytkownikami technologii informacyjnych. Jednocześnie ta sama diagnoza wykazała duże dysproporcje w dostępie do komputerów i internetu oraz przyniosła alarmujące informacje dotyczące umiejętności korzystania z zaawansowanych technologii. Symptomatyczne jest, że do 13.1% wzrósł odsetek osób które nie korzystają z komputera pomimo, iż go posiadają.

Inne analizy, takie jak raport „E-szkoła” przygotowany dla Biura Analiz Sejmowych przez Justynę Osiecką-Chojnacką, wskazują że potencjał technologii informacyjnych nie jest wykorzystywany w polskim systemie edukacyjnym, w praktyce w szkołach nie istnieje edukacja medialna, a pomimo przyjęcia jeszcze w 2002 roku programu stworzenia ogólnodostępnych zasobów edukacyjnych do dziś niewiele w tej sprawie uczyniono (np. sztandarowa inwestycja MEN, portal Scholaris, od kilku lat boryka się z nieustającymi problemami). Poziom kompetencji nauczycieli zakresie korzystania z technologii informacyjnych jest niski. W efekcie nauczyciel przestaje być dla uczniów przewodnikiem po świecie, a staje się bezradnym obserwatorem.

Nietrudno powiązać te dwie diagnozy. Jeśli chcemy rzeczywiście zbudować Polskę Cyfrową potrzebujemy zdecydowanych działań, które pozwolą na uporanie się z trzema podstawowymi barierami.

Pierwsza bariera to kompetencje. W polskiej praktyce ani uczniowie, ani nauczyciele nie nabywają umiejętności z zakresu edukacji medialnej. W efekcie rośnie pokolenie, które potrafi całkiem nieźle korzystać z technologii, ale nie potrafi prawidłowo analizować, oceniać, tworzyć i wykorzystywać informacji w swoim życiu. W jeszcze większym stopniu dotyczy to nauczycieli, którzy nie będąc cyfrowymi tubylcami borykają się ze znacznie poważniejszymi brakami kompetencji. Z tego powodu wdrażanie metod i technik wspomagających proces nauczania napotyka na trudności.

Druga bariera to zasoby. Dziś, jeśli nie liczyć Wikipedii, najpopularniejsza stroną edukacyjną skierowaną dla polskich uczniów jest sciaga.pl (80 miejsce w rankingu Alexa). Ta statystyka pokazuje, z czego faktycznie korzystają polscy uczniowie szukający pomocy w odrabianiu zadań domowych czy przygotowujący się do sprawdzianów i egzaminów. Popularność „ściąg” nie wynika tylko z naturalnej chęci ułatwienia sobie pracy. To przede wszystkim efekt braku realnej alternatywy – w Polsce nie ma programów ani projektów, dzięki którym powstawałyby faktycznie przydatne zasoby edukacyjne wysokiej jakości.

Trzecia bariera to infrastruktura. Wyposażenie polskich szkół znacząco odbiega od standardów europejskich. Sprzęt często jest przestarzały i jest go za mało. Ale problemem jest także nieefektywny sposób wykorzystywania istniejących zasobów, gdzie pracownie internetowe otwiera się tylko na czas lekcji informatyki. W efekcie najlepszy dostęp do technologii uczeń ma albo poza szkołą, albo... we własnym plecaku, w którym coraz częściej znajduje się netbook lub smartfon.

Zmierzenie się z tymi problemami musi mieć charakter komplementarny. Stoimy dziś przed ważnymi pytaniami: Czy państwo będzie dbać o w pełni otwarty dostęp do zasobów edukacyjnych dla swoich obywateli, czy wspierać budowę zamkniętych platform? Czy umożliwimy nauczycielom swobodne, twórcze korzystanie z materiałów edukacyjnych, czy też raczej mają oni korzystać z gotowych, sformatowanych produktów? W jaki sposób i na jaką skalę będziemy wdrażać edukację medialną? W jaki sposób będziemy modernizować infrastrukturę technologiczną szkół – inwestując w pracownie, czy ułatwiając zakup sprzętu uczniom? Jak zamierzamy podnosić kwalifikacje nauczycieli w zakresie korzystania z mediów?

Od wybrania dobrych odpowiedzi na te pytania zależy bardzo wiele. W czasach społeczeństwa informacyjnego jest jedynym kapitałem, który buduje trwałe podstawy dobrobytu, jest kapitał społeczny i ludzki. W edukacji efekty podjętych decyzji ujawniają się dopiero po wielu latach. Dlatego jest silna pokusa, by wybierać nie te rozwiązania, które przyniosą trwałą zmianę, ale te, które dadzą szybkie i widoczne – choćby tylko powierzchowne - efekty.
 
Niniejszy materiał powstał w związku z seminarium „Edukacja przyszłości: uczeń – nauczyciel – szkoła 2030“, zorganizowanym przez Instytut Obywatelski oraz Ośrodek Badań nad Przyszłością Collegium Civitas, 16.06.2010 r. w Warszawie. Edunews.pl był patronem medialnym tego wydarzenia.
 
(Notka o autorze: Jarosław Lipszyc jest prezesem Fundacji Nowoczesna Polska, która realizuje projekty poszerzające otwarte zasoby edukacyjne, dostępne na wolnych licencjach: Wolne lektury (szkolna biblioteka internetowa), Wolne podręczniki oraz Czytamy słuchając (audiobooki z lekturami). Jest inicjatorem i współorganizatorem Koalicji Otwartej Edukacji