Lekcja informatyki

Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
debaty edukacyjneZ niewielką zwłoką – każdy moment jest dobry na obronę zagrożonych racji – odpowiadam na krytykę nauczania informatyki w szkołach, zaprezentowaną w artykule Czego uczyć na lekcjach informatyki? oraz na propozycję wypełnienia lekcji informatyki nauką posługiwania się różnymi urządzeniami elektronicznymi (cyfrowymi).
 
Artykuł bazuje na błędnych założeniach dotyczących zarówno technologii, jak i nauczania, a streszczeniem tych nieporozumień jest wstęp do artykułu: "Dorastający w świecie multimediów i nowych technologii ludzie potrafią posługiwać się rozmaitymi narzędziami cyfrowymi (de facto różnymi komputerami)." A przecież różnica między narzędziami cyfrowymi (dalej wymienia się: iPody, telefony komórkowe, kamery cyfrowe, …) a komputerami jest oczywista – tymi pierwszymi rzeczywiście posługujemy się, a komputery można programować, od pisania własnych programów (także dla tych narzędzi cyfrowych) przez „programowanie” nawet pakietów biurowych, po programowanie tak złożonych systemów, jak przeznaczonych do badania genotypów. Programowanie to proces twórczy, może też prowadzić do innowacyjnych rozwiązań i do odkryć. Posługiwanie się zaś pozostaje posługiwaniem się, a czasem nawet tylko obsługą tych urządzeń – to olbrzymia różnica.

Dalej, obserwując, że "nie w pełni [ludzie] wykorzystują ich [urządzeń cyfrowych] możliwości, zwykle używając tylko podstawowych funkcji" Autor wyciąga wnioski, że "wyzwaniem dla edukatorów jest więc dziś kształcenie umiejętności posługiwania się nowoczesnymi urządzeniami."

Przypomina się tutaj dość przewrotne określenie miejsca wybranych urządzeń w różnych naukach, przypisywane Dijkstrze, jednemu z prekursorów computer science: informatyka jest w takim samy stopniu nauką o komputerach (dzisiaj – narzędziach cyfrowych), jak astronomia jest nauką o teleskopach, a biologia – nauką o mikroskopach.

W dalszej treści padają zarzuty, które krzywdzą środowisko edukacji informatycznej, iż „informatyka w szkole ponadpodstawowej … sprowadza się do rozbudowanej instrukcji obsługi [wyróżnienie mmsyslo] programów Microsoft-u lub open-source” Stąd już krótka droga wiedzie Autora do sugestii, by: „umiejętności posługiwania się Wordem … uczyć się intuicyjnie, na własną rękę, w domu lub po prostu, przy okazji, metodą prób i błędów.” Jaka musiałaby być intuicja i podejmowane próby, by na własną rękę natknąć się np. w edytorze na style i szablony, a w arkuszu – na krzywą trendu, nie znając wcześniej ani tych pojęć, ani takich możliwości oprogramowania. Proponuję jednak zajrzeć do podstawy programowej, podręczników, a także na lekcje do szkół, by się przekonać, jak jest w rzeczywistości, chociaż pewnie, nie wszędzie równie dobrze.

Z kolejnym akapitem również trudno się zgodzić: „Niestety można dojść do wniosku, że na razie nauczanie informatyki w Polsce zatrzymało się na świecie sprzed dekady. Stoimy w miejscu podczas gdy świat pędzi naprzód.” A w rzeczywistości, rozwój technologii w naszych szkołach przechodził kolejne etapy, niemal w tym samym czasie, co w innych krajach. Najpierw (koniec XX wieku) była to alfabetyzacja komputerowa (computer literacy), czyli kształcenie umiejętności posługiwania się dostępną technologią, późnij (początek XXI wieku) te kompetencje zostały poszerzone o biegłość komputerową (fluency with IT), czyli umiejętności dostrzegania w technologii jej trwałych i niezmiennych w czasie właściwości i wartości, jak i zdolności dostosowywania się do zmian w technologii, aż wreszcie obecnie kładzie się nacisk na myślenie komputacyjne (computational thinking), czyli wykorzystanie mocy i możliwości komputerów (a ogólniej – computing), przy pełnej świadomości ich ograniczeń, w rozwiązywaniu problemów pochodzących z różnych dziedzin nauki, jej zastosowań i codziennego życia. Warto wczytać się w najnowsza podstawę programową, by dostrzec w niej kształtowanie tych najwyższych umiejętności, przy tym nie pomijając także tych bardziej podstawowych, mniej zaawansowanych. 

Autor zarzuca podstawie programowej, że „w niej zbyt dużo wiedzy mało praktycznej, a za mało … rozwijania umiejętności naprawdę potrzebnych w życiu (np. … obróbki dźwięku, filmów itp.) – czy rzeczywiście są to naprawdę potrzebne w życiu umiejętności?, każdemu?, możliwe do przekazania w szkole?, bez przygotowania do tego uczniów a zwłaszcza nauczycieli?, bez odpowiedniego zaplecza technicznego? Szkoda, że ta krytyka nie jest rozciągnięta na umiejętności z zakresu wykorzystania technologii na innych przedmiotach – pisałem już w tym serwisie, że są dwa przedmioty, w których podstawach dla gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych nie pojawia się słowo komputer, to – nie do wiary – matematyka i fizyka! Technologia w tych dziedzinach jest znacznie ważniejszym wsparciem logicznego myślenia oraz rachunków i prowadzenia obliczeń, jak również poznawania praw przyrody, niż jako wsparcie przy utrwalaniu i obróbce, a później – przy odtwarzaniu rzeczywistości.

„Celem informatyki powinno być wyposażanie uczniów w umiejętności posługiwania się popularnymi narzędziami cyfrowymi, aby potrafili tworzyć własne zasoby – edukacyjne, kulturalne, informacyjne, artystyczne, graficzne, rozrywkowe, itp. – a także, aby potrafili się za pomocą tych różnych narzędzi komunikować z innymi osobami (i to w różnymi wieku).” Jakie zasoby „edukacyjne, kulturalne, artystyczne, graficzne, rozrywkowe, tworzone przez uczniów” Autor ma na myśli? Czasem można zobaczyć w telewizorze, jak uczniowie świetnie się rozrywają tworząc zasoby dla telefonów komórkowych, a w Internecie można zgłębiać ich kulturalne wypowiedzi. A poważniej – to nie lekcje informatyki są od tego, by uczyć korzystania z takich urządzeń, jak: iPody, telefony komórkowe, kamery cyfrowe, dyktafony cyfrowe, tablice interaktywne, tablety. Te wszystkie urządzenia mogą – jeśli tylko jest z nich edukacyjny pożytek – być wykorzystywane w roli technologii kształcenia na dowolnych lekcjach, jednocześnie stwarzając okazje do poznawania ich przydatnych i pożytecznych funkcji.

Autor ma zbyt wygórowane oczekiwania wobec lekcji informatyki i nauczycieli tego przedmiotu, zarówno w odniesieniu do znajomości wszystkich tych urządzeń, nie mówiąc już o ich posiadaniu, bo szkoły na ogół nimi nie dysponują. Wymienione i oczekiwane u uczniów umiejętności, które miałyby być kształtowane na lekcjach informatyki, takie jak: obróbka i montaż dźwięku oraz filmu, montaż własnej animacji, projekt własnej gry, projekt i złożenie własnego kursu e-learningowego na dowolny temat, projekt strony internetowej mogłoby wypełnić dobre studia inżynierskie.

Moje odpowiedzi i riposty wcale nie mają na celu całkowite odwrócenie przedstawionego obrazu. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że w sensie planowanych kierunków działań, rozwój edukacji informatycznej w naszym kraju podąża podobnymi torami, jak w innych krajach, pomimo często braku zrozumienia w kierownictwie MEN co do kierunków rozwoju i realizacji planowanych działań – od blisko półtora roku czeka na zatwierdzenie w MEN dokument dotyczący kierunków działań w Państwie w zakresie przygotowania dzieci i młodzieży do życia i uczestniczenia w społeczeństwie informacyjnym.

Przy okazji chciałbym odnieść się do przewidywanych wpływów rozwoju technologii na edukację, prezentowanych także na łamach EduNews. Najbardziej słyszalne i donośne są przewidywania najpotężniejszych instytucji – gigantów rynku IT, takich firm jak Microsoft, Intel, Cisco, HP, a na krajowym rynku – YDP (ostatnio także na łamach EduNews). Już kilka lat temu, międzynarodowy zespól ekspertów, na podstawie głębokich rozważań i analiz, opracował w ramach OECD scenariusze (było ich sześć podstawowych) dla przyszłości edukacji i szkoły, jako instytucji. Nic specjalnie nowego i odkrywczego nie pojawiło się od tamtego czasu, poza może kategorycznością przewidywań, w których przyszłość edukacji jawi się głównie w okowach technologii i z technologią nadającą ton zmianom w edukacji. A wystarczy przejrzeć listę tzw. kompetencji XXI wieku, by jednak z umiarem patrzeć na rolę technologii. Wśród tych kompetencji można znaleźć m.in.: rozwiązywanie problemów i podejmowanie decyzji; twórcze i krytyczne myślenie; komunikację, współpracę i negocjacje; intelektualną ciekawość; wyszukiwanie, selekcję, porządkowanie i ocenianie informacji; wykorzystywanie wiedzy w nowych sytuacjach; integrowanie technologii z kształceniem i własnym rozwojem. Technologia na szarym końcu!

Jeśli ktoś kiedyś uczył matematyki, to doświadczył, że ścisłego, matematycznego myślenia nie sposób nauczyć poza personalnym kontaktem z uczącym się, służącym współtworzeniu u uczącego się odpowiednich struktur myślowych, poznawczych. Nie inaczej jest również z myśleniem komputacyjnym, które, chociaż jest związane z komputerami, to jednak jest procesem ludzkim, umysłowym, a nie maszynowym, technologicznym. A więc, jeśli technologia, to jedynie na usługach edukacji. W ten sposób mogą być również rozwijane umiejętności w zakresie samej technologii, ale zintegrowane z czynnościami, dla których technologia jest wsparciem.

Informacja o autorze: Maciej M Sysło jest profesorem i wykładowcą Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu