Szkoła musi być ciekawsza

Szkoły i uczelnie
Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times
system oświatyGimnazjum we wsi Drążna. Szkolny festiwal nauki. Publiczność składająca się z rodziców, uczniów, nauczycieli, gości, obserwuje prezentację ucznia mającego na co dzień trudności w nauce. Chłopiec, potarłszy ręką ebonitową rurę od odkurzacza, zbiera nią papierki z dywanu, po czym objaśnia, co działo się z elektronami i dlaczego papierki zostały do niej przyciągnięte.
 
Nie lubią chodzić do szkoły
Przeciętna polska szkoła wygląda zupełnie inaczej. Nauczyciele narzekają na brak motywacji uczniów do nauki. Stosunek uczniów do szkoły pogarsza się z klasy na klasę: 40% uczniów szkół podstawowych i tylko 20% uczniów szkół ponadgminazjalnych twierdzi, że lekcje w szkole są dla nich interesujące! Dwie trzecie uczniów szkół ponadgminazjalnych nie lubi chodzić do szkoły (Szkoła bez przemocy, Raport roczny 2009). Tymczasem większość rodziców pamięta zapał pierwszoklasistów: pełne entuzjazmu wertowanie podręczników przed pierwszym września, zadawanie tysiąca pytań o szkołę i lekcje. Dzieci idąc do szkoły chciały wiedzieć i potrafić. Co się stało, że straciły naturalną ciekawość świata i chęć uczenia się?

Życie to nie test wyboru
- Nigdy nie pozwoliłem szkole zakłócić mojej edukacji – stwierdził już ponad 100 lat temu amerykański pisarz Mark Twain. Problem z oświatą istniał od dawna, nie tylko w Polsce. Nauka w szkole bardzo łatwo rozmija się z naturalną dla człowieka chęcią uczenia się i zdobywania nowych umiejętności. Obecnie, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek podstawowym problemem oświaty jest pytanie: w jaki sposób naukę w szkole zbudować na ciekawości świata i innych naturalnych potrzebach młodych ludzi?

Uczenie się fragmentów podręcznika na pamięć, kucie przed klasówką, od dawna są krytykowane za ograniczanie samodzielności, kreatywności i krytycznego myślenia młodych ludzi. Tymczasem po wprowadzeniu zewnętrznych egzaminów do tradycyjnych błędów doszedł u nas jeszcze problem „uczenia do testów”. Coraz częściej nauczyciele przerabiają z uczniami arkusze egzaminacyjne i ćwiczą na lekcjach wybieranie „prawidłowych odpowiedzi”. Tego zresztą oczekują od nich rodzice, media i opinia publiczna. Tego wymagają od siebie sami uczniowie, którzy po prostu chcą się dostać do wymarzonej szkoły. Samorządy żądają od swoich szkół wysokich pozycji w publikowanych w prasie rankingach. Dobra edukacja została utożsamiona z dobrym wynikiem na egzaminie.

Niestety, życie nie stwarza sytuacji tak jednoznacznych, aby dawały się przedstawić w postaci zadania testowego. W pracy zawodowej prawie nigdy nie jest potrzebna encyklopedyczna wiedza. A w naszej szkole skutecznie przygotowującej do egzaminów pozostaje coraz mniej czasu na współpracę, kreatywność, młodzieńczą ciekawość świata i dogłębne rozumienie poznawanych zagadnień.

Na Kongresie Obywatelskim prezes firmy Atlantic Wojciech Morawski jako najbardziej poszukiwane cechy potencjalnych pracowników wymienił umiejętność współpracy, kreatywność, przedsiębiorczość, umiejętność uczenia się, elastyczność. Szkolna rzeczywistość zupełnie nie przystaje do takich potrzeb. Na tym samym kongresie zeszłoroczna maturzystka, a dzisiaj studentka historii, Marta Megger, żarliwie krytykowała uczenie pod „klucz egzaminacyjny” i żałowała, że szkoła nie uczyła jej współpracy i kreatywności: "Szkoła nas ogłupia. Czy życie w nowoczesnym społeczeństwie ma oznaczać, że wszyscy myślą tak samo?"

Pogorszenie zamiast poprawy
Świat szybko się zmienia i ilość wiedzy narasta? Aby za tym nadążyć, dodaje się do podręcznika nowe rozdziały i drukuje się go coraz mniejszą czcionką. Akademicy tymczasem lamentują, że uczniowie za mało wiedzą i rozumieją z ich dziedzin? W odpowiedzi dopisuje się do programów szkolnych nowe działy, zwiększa listy lektur i żąda od nauczycieli, aby byli bardziej wymagający. Absolwenci szkół nie chcą wybierać studiów z przedmiotów ścisłych? W odpowiedzi poszerza się programu nauczania w obrębie tych przedmiotów i podnosi wymagania egzaminacyjne.

Wśród krytycznych opinii na temat szkoły i reform wprowadzanych przez MEN słyszy się głównie, że twardej wiedzy w szkole jest ciągle za mało, że podstawa programowa pomija ważne zagadnienia, że należy bardziej rygorystycznie rozliczać uczniów, szkoły i nauczycieli poprzez egzaminy. W tym jednokierunkowym popychaniu szkoły musimy się zatrzymać. W edukacji więcej nie znaczy wcale lepiej. W nauczaniu zasadą powinno być mniej, a bardziej dogłębnie.

I to znacznie mniej niż do tej pory, bo dawno już przekroczyliśmy to, co nawet bardzo zdolni uczniowie są w stanie sami i przy pomocy korepetycji opanować. Nie mówiąc już o zrozumieniu poznawanych zjawisk, teorii i praw tak, aby umieć rozpoznawać je w otaczającym świecie. Prawdziwym testem skuteczności uczenia się nie jest dobry wynik na egzaminie, ale umiejętność wykorzystania zdobytej wiedzy w dorosłym życiu.

Przygotować do edukacji przez całe życie
Tworząc programy nauczania powinniśmy wybrać dla poszczególnych dziedzin i przedmiotów centralne zagadnienia i poświęcić na uczenie ich wystarczająco dużo czasu - by uczniowie mogli je dobrze zrozumieć. Ograniczyć ilość zapychających głowę informacji, aby uczniowie z pomocą nauczycieli mieli czas na myślenie, rozumienie, stosowanie nowej wiedzy w praktyce poza murami szkoły. W dobrych systemach oświatowych krajów rozwiniętych ustala się kanon pojęć i zagadnień ważnych dla danej dziedziny i na nich koncentruje się naukę.. I tych pojęć wcale nie jest dużo.  Na rozwijanie kompetencji, które są potrzebne w kontaktach międzyludzkich, sytuacjach zawodowych, a także przy urnach wyborczych.

Najważniejszy cel współczesnej edukacji to przygotowanie do uczenia się przez całe życie. Nie można tego osiągnąć gdy 80% uczniów lekcje szkolne nie interesują! Bez zaangażowania uczniów w naukę szkoła zaczyna być anty-szkołą. „Masz się tego nauczyć, czy ci się to podoba czy nie” - hasło szkoły srogiej i autorytarnej – daje tylko pozorne sukcesy. Nawet ci, którym uda się w takich warunkach wymagane informacje zapamiętać, na ogół szybko je zapominają. Nie mówiąc o tym, że w wyniku takiego podejścia tłumi się myślenie, odwagę, samodzielność i kreatywność.

Rozwijanie postaw i umiejętności potrzebnych w życiu zależy od stosowanych w szkole sposobów nauczania. Ważne, aby wzbudzać zaangażowanie i ciekawość. Niestety, ten wymiar edukacji jest traktowany drugorzędnie. W dorosłości przeważnie pamiętamy nauczycieli, którzy zachęcili nas do uczenia się ich przedmiotów. Poprzez sposób zadawania pytań i sposób prowadzenia lekcji rozbudzali naszą ciekawość i wiarę w to, że potrafimy się uczyć. Pamiętamy też przeżycia, które nas do nauki zniechęcały: walkę z sennością nad podręcznikiem, czekanie z przerażeniem na wywołanie do odpowiedzi, publiczną kompromitację, gdy czegoś nie wiedzieliśmy.

W szkole potrzebujemy nauczania poprzez doświadczenie, rozwiązywanie problemów, realizację projektów. Tych metod w polskiej szkole jest stanowczo za mało.

Odpowiedź na potrzeby
A jednak coś się zmienia na lepsze. Nowa podstawa programowa, wprowadzana od 1 września do polskich szkół, wyraźnie określa, czego szkoła może od uczniów wymagać, a przez to wprowadza ograniczenia zarówno dla osób przygotowujących zadania egzaminacyjne, jak i dla nadmiernie ambitnych nauczycieli.

Nowa podstawa bardziej niż poprzednia kładzie nacisk na przygotowywanie uczniów do praktycznego zastosowania wiedzy i umiejętności. Wymienia eksperymenty i doświadczenia szkolne, które nauczyciele przedmiotów przyrodniczych z czynnym udziałem uczniów powinni przeprowadzić w laboratoriach. Zachęca do wyprowadzania uczniów poza mury szkoły i łączenia nauki z wizytami w muzeach, parkach, na sesjach rady gminy. Wiedza o społeczeństwie w dwudziestu procentach w gimnazjum i w dziesięciu procentach w szkole ponadgimnazjalnej ma być nauczana metodą projektu.

Profesor matematyki Zbigniew Marciniak, odpowiedzialny za pracę nad całą nową podstawą programową, wbrew tradycji i naciskom akademickim miał odwagę pominąć lub ograniczyć kilka działów matematyki szkolnej. Dzięki temu jest szansa, że na lekcjach matematyki będzie więcej czasu na uczenie rozumowania matematycznego.

W szkołach ponadgimnazjalnych przez dwa ostatnie lata nauki uczniowie na poziomie rozszerzonym będą się uczyć tylko wybranych przedmiotów, a pozostałych na dużo mniej wymagającym poziomie podstawowym. Umożliwi to im skuteczne przyjęcie i zrozumienie dużego zasobu wiedzy z dziedziny, która ich interesuje.
 
(dr Jacek Strzemieczny jest prezesem Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej)