Szybko rozwijający się Internet stwarza ogromną szansę rozwijania kontaktów i lepszego funkcjonowania na poziomie międzyosobowym, grupowym i społecznym. Będzie to miało coraz większe znaczenie dla dalszego rozwoju edukacji, nie tylko w sensie samego przekazywania wiedzy, lecz także formacji intelektualnej, moralno-duchowej i społeczno-obywatelskiej.
Skalowalna grafika wektorowa, obrazowanie holograficzne, wyświetlanie danych m.in. na soczewkach kontaktowych, zaawansowane, połączone w jeden mózg komputerowy systemy sztucznej inteligencji zbudowane w oparciu o samodoskonalące się sieci neuronowe, sieć GRID, do tego aplikacje działające bez udziału ludzi, w sposób automatyczny porządkujące w oparciu o algorytmy Al i reguły semantyczne całą zawartość Internetu w jedną potężną bazę danych - są to symptomy tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości.
W obliczu nadchodzących zmian wydaje się rzeczą najbardziej słuszną próbować, jeśli już nie okiełznać postępu technologicznego, rodzącego często nieznane dotąd problemy, to przynajmniej potraktować ten otwierający się obszar jako „terra incognita”, która zachęca do tego, by go „zasiedlić”, tzn. przenieść do wirtualnego świata możliwie wszystkie te aspekty rzeczywistości, z którymi stykamy się w świecie realnym. W ten sposób być może będziemy musieli niedługo funkcjonować dualnie, ale przynajmniej zapobiegniemy powstawaniu negatywnego zjawiska utraty kontroli ze światem rzeczywistym i poddania naszej świadomości wpływom przypadkowym.
Krótko mówiąc wydaje się, że jest możliwe funkcjonowanie szkoły i (sic!) całego systemu edukacyjnego niejako w świecie równoległym, ale ściśle powiązanym ze światem rzeczywistym. Byłaby to przestrzeń do wspólnego poznawania się, kontaktów, wymiany informacji, interakcji osób i idei, integracji społecznej, współpracy, kształcenia postaw, krzewienia cnót i wartości, itd. niejako dająca możliwość nabycia „obywatelstwa” wirtualnego, ale nie mniej prawdziwego, niż w przypadku systemu działającego w świecie realnym. W praktyce oznaczałoby to wprowadzenie w przestrzeń wirtualną wszystkich zasobów edukacyjnych z możliwością ich wzbogacania w drodze współpracy zaangażowanych osób, publicznej dostępności tychże zasobów: ogólnej lub selektywnej w czasie rzeczywistym, możliwości tworzenia klas i szkół, a także całego systemu egzaminacyjnego, doskonalenia nauczycieli, nadzoru pedagogicznego, prawa, finansowania, itd. – równolegle do systemu działającego w świecie realnym. Granica między wirtualium a realium bowiem coraz bardziej zaciera się na naszych oczach i czy chcemy tego, czy nie, nie jesteśmy w stanie zapobiec takiej tendencji (o ile rzecz jasna w wyniku jakiejś ogólnoświatowej katastrofy nie padną naraz wszystkie łącza i nie przepalą się wszystkie procesory). Tylko od nas zależy, czy rozwój ten będzie odbywał się ze szkodą dla edukacji, czy wykorzystana zostanie szansa dokonania epokowego skoku jakościowego w stronę edukacji na najwyższym światowym poziomie.
Jeżeli zaś sprostamy wyzwaniom czasu, to wkrótce urzeczywistni się nauka częściowo lub całkowicie umiejscowiona w przestrzeni wirtualnej, w której będzie istniała możliwość pobierania wiedzy, zaliczania przedmiotów i kursów kwalifikacyjnych, a także w drodze kontaktu bezpośredniego, choć za pośrednictwem łącz telekomunikacyjnych twórczego i wychowawczego oddziaływania na nowe generacje internetowych uczniów.
Jak z powyższych rozważań wynika optymalnym modelem rozwoju edukacji wirtualnej jest model dwutorowy, tj. systemowo- sieciowy, uwzględniający potrzebę zaistnienia uporządkowanego organizacyjnie i merytorycznie systemu edukacji wirtualnej w kontekście gwałtownego rozwoju nowych technologii internetowych, a szczególnie tak popularnych ostatnio serwisów społecznościowych, które wydają się być już na dobre zadomowione w przestrzeni wirtualnej i raczej nie pozostaną krótkotrwałym trendem, czy przemijającą modą. Wręcz przeciwnie, współpraca w ramach serwisów społecznościowych tak bardzo leży w naturze większości internautów, że nie sposób wyobrazić sobie sytuacji, że ludzie nagle przestaną ze sobą komunikować się mając do dyspozycji tak doskonałe narzędzia teleinformatyczne. Co więcej, pójście drogą współpracy w ramach społecznego networkingu może okazać się doskonałym sposobem na uchronienie ludzkości (sic!) przed dehumanizacją ze strony nadmiernie rozbujałej technologii. Nieuwzględnienie tego faktu w programach rozwoju edukacji grozi całkowitą marginalizacją oddziaływania szkoły tradycyjnej na proces nauki i wychowania. W tych warunkach należy zatem tworzyć system edukacyjny w świecie wirtualnym analogiczny do systemu funkcjonującego w świecie realnym, z podobnymi wymaganiami jakościowymi, systemem oceniania ucznia i nauczyciela, podstawami programowymi itd. Z drugiej strony należy też doceniać i wspierać powstawanie wszelkiego typu oddolnych inicjatyw i projektów edukacyjnych realizowanych w ramach społeczności internetowych. Tak wspólnie tworzona jakość pozwoli sukcesywnie zdobywać i zagospodarowywać z wielką korzyścią dla narodowej edukacji otwierające się dzięki nowym technologiom niezbadane dotąd przestrzenie. Dokonajmy tego wspólnie, zróbmy to SPOŁECZNOŚCIOWO!
(Część ostatnia opracowania. Edukacja i Dialog, nr. 4/2008)
Ostatnie komentarze