Ile otwartych zasobów edukacyjnych w polskim internecie?

Szkoły i uczelnie
Narzędzia
Typografia
  • Smaller Small Medium Big Bigger
  • Default Helvetica Segoe Georgia Times

Warto rozwinąć dyskusję na temat otwartych zasobów edukacyjnych w polskim internecie. Nie chodzi tu o prezentację dogmatycznych poglądów, że oto OZE muszą być i basta (albo odwrotnie), ale powinniśmy zacząć się spokojnie zastanawiać, czy i w jakim stopniu nowoczesna edukacja w Polsce potrzebuje takich zasobów, co można stworzyć, w jakim zakresie, dla kogo i za ile.PHOTO: ISTOCKPHOTO

Zawsze, gdy przeglądam zasoby edukacyjne w języku angielskim, zazdroszczę innym krajom, że mają tak bogate nieodpłatne zbiory do nauczania na różnych poziomach kształcenia. Gdy zaglądamy do zasobów polskich – to jednak są one dość ubogie. Mamy na pewno dobrą ofertę wydawnictw, o różnym stopniu przystępności (finansowej), ale jeśli chodzi o materiały otwarte, nieodpłatne i ogólnodostępne, to sytuacja nie jest najlepsza. Skoro do tej pory nie powstały polskie OZE – czy to oznacza, że nie ma potrzeby ich tworzenia? Dobra, pomyliłem się, powstały pewne "zasoby edukacyjne" – ściąga.pl i podobne. Tylko dlaczego tak narzekamy potem na praktyki edukacyjne młodzieży?

Gdyby opierać się wyłącznie na prawach rynku, można by sądzić, że skoro rynek ich sam nie wytworzył, znaczy że nie były potrzebne. Ale z drugiej strony - po co w innych krajach rządy inwestują miliardy w tworzenie takich zasobów? Amerykanie na początku roku uruchomili konkurs grantowy na tworzenie otwartych zasobów edukacyjnych z budżetem 2 miliardów USD do wykorzystania w ciągu 4 lat trwania programu. Warunkiem koniecznym jest opublikowanie materiałów opracowanych w ramach grantu na wolnej licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa. Po co to robią? Może to jednak ma sens?

Nikogo nie możemy (na szczęście) zmusić do tworzenia wolnych zasobów. Skoro jednak finansujemy tysiące innych inicjatyw edukacyjnych (także – powiedzmy to otwarcie - dość wątpliwej jakości) z funduszy krajowych czy europejskich – może warto zadać sobie pytanie, czemu nie zacząć finansować (poprzez system konkursów) również tworzenia wolnych zasobów. Skoro wydajemy miliony na projekty edukacyjne (tak podmiotów non-profit, jak i for-profit), dlaczego część z priorytetów nie może być przeznaczona na wzbogacanie wartości merytorycznej polskich edukacyjnych zasobów w internecie? To jest oczywiście pytanie otwarte, ale ważne i adresowane do twórców polityki edukacyjnej w Polsce. Zaczyna się wkrótce projektowanie funduszy europejskich na kolejne lata – zacznijmy zgłaszać do MEN propozycje - bardziej racjonalnego niż do tej pory - wykorzystania środków europejskich na edukację. To zresztą świetny temat na szerszą debatę z MEN – na co wydawać racjonalnie pieniądze edukacyjne.

Moim zdaniem potrzebujemy budować – przynajmniej na podstawowym poziomie – dostępne, nowoczesne i dobrej jakości zasoby edukacyjne w języku polskim. Oczywiście, jeśli zależy nam na (rzeczywistym) podnoszeniu jakości kształcenia. Kilka tygodni temu wypowiedziałem się na konferencji o laptopach dla uczniów podstawówek, że na razie zmierzamy do tego, aby polscy nauczyciele przedmiotowi poszukujący ciekawych i interaktywnych materiałów, uczyli w ramach swoich specjalności korzystając z zasobów angielskich.

A przy okazji można zmienić jeszcze jedno. Popularny jest w środowisku osób zajmujących się nowoczesną edukacją pogląd, że że zasoby edukacyjne tworzone ze środków publicznych i europejskich, powinny być zasobami otwartymi, dla wszystkich zainteresowanych. Deklaracja Kapsztadzka uchwalona 15 września 2007 i raczej przez wszystkich akceptowana: „Zasoby edukacyjne finansowane ze źródeł publicznych powinny być otwartymi zasobami edukacyjnymi”. Rozumie to i popiera takie stanowisko szef polskiego rządu, ale czy minister edukacji też? Mam wątpliwości - zasoby Scholaris.pl nie są przecież udostępnione na otwartych licencjach.

To oczywiście tylko (mam nadzieję) rozpoczęcie wątku, czy i ewentualnie ile powinniśmy mieć dobrych otwartych treści edukacyjnych w polskim internecie. A inspiracją dla dzisiejszej wypowiedzi było trochę wystąpienie Jarka Lipszyca na Kongresie Polskiej Edukacji w Warszawie:

(Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym Edunews.pl, zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Prowadzi także międzynarodowy serwis edukatorów ekonomicznych i finansowych www.EconomicEducator.eu)