Muszę jeszcze raz nawiązać do artykułu Krzysztofa Rybińskiego w Newsweeku - tym razem skupiając się na szkolnictwie wyższym. Autor proponuje takie rozwiązania: „Poziom kształcenia wyższego w Polsce poza nielicznymi wyjątkami jest niski i tylko dwie polskie uczelnie są na liście 500 najlepszych na świecie, zresztą w przedostatniej setce. Próby dyskusji o zmianach w tym sektorze są sprowadzane do obrony praw nabytych i kwestii, czy ma istnieć habilitacja, czy nie. Nie widać żadnych perspektyw zmiany obecnej sytuacji. Dlatego należy przeprowadzić badania kapitału intelektualnego wszystkich polskich uczelni publicznych – opracować metodologię i ustawowo nakazać uczelniom dokonanie samooceny według ściśle określonych kryteriów. Takie samo badanie należy przeprowadzić w 10 najlepszych uczelniach świata oraz na tych wydziałach i kierunkach w Polsce, które odnoszą spektakularne sukcesy międzynarodowe. Należy opisać najlepsze praktyki prowadzące do światowego sukcesu i określić wzorzec. A potem finansowanie każdej uczelni uzależnić od corocznego skracania dystansu dzielącego daną uczelnię do wzorca.”
Od wielu lat toczy się w Polsce jałowa dyskusja, czy studia powinny być płatne czy bezpłatne. Już dziś świetne prywatne szkoły wyższe – jak na przykład Łazarski, Koźmiński, PWST, Polsko Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych i wiele innych – biją na głowę dziesiątki uczelni publicznych jeśli chodzi o jakość nauczania i przygotowanie absolwentów do wyjścia na rynek pracy. Niestety w rankingach zawsze będą przegrywać z publicznymi uczelniami, ponieważ w Polsce funkcjonuje XIX wieczny model pruski szkolnictwa wyższego, który premiuje ilość i historyczne dokonania (czyli tzw. prestiż), a nie jakość i nadążanie za rozwojem cywilizacyjnym. Może w końcu ktoś zdecyduje się przeciąć również ten węzeł gordyjski?
Ostatnie komentarze
Też pozdrawiam.
Jeśli celem jest czytanie Szekspira w oryginale i dyskus...