Autorzy raportu "Polska 2030" przypominają, że umiejętność uczenia się jest w gospodarce rynkowej kluczem do samorealizacji i sukcesu. Czy polska szkoła rozwija takie dyspozycje? W jaki sposób zbudować system, który pozwoli jej wyznaczać nowe cele? - o tym między innymi rozmawiali uczestnicy trzeciej redakcyjnej debaty - oto jej fragmenty.
Anna Raczyńska - „Edukacja i Dialog”, zastępca red. naczelnego: Spróbujmy najpierw odpowiedzieć na pytanie: czy polska szkoła uczy uczyć się?
Maciej Winiarek - Wydawca Programu „Klucz do uczenia się”: Dziś jest lepiej, niż jeszcze kilka lat temu, ale nie jest dobrze. Ani reformy oświaty, ani wprowadzenie nowej postawy programowej nie spowodowało zmiany w sposobie funkcjonowania szkoły. Polska szkoła nadal nie uczy uczenia się. Oceniam to z perspektywy moich doświadczeń jako wydawcy programów edukacyjnych i jako rodzica. Moje dziecko zdobywa wiedzę, gromadzi informacje, jednak zadania i ćwiczenia, jakie wykonuje w ramach zajęć szkolnych w ogóle nie stymulują uczenia się, logicznego myślenia, wyciągania wniosków, tworzenia projektów, czyli tej aktywności, która jest najbardziej cenna. Jego zajęcia są odtwórcze. Mam świadomość, że wdrażanie fundamentalnych zmian wymaga czasu, odnoszę jednak wrażenie że nie potrafimy tego czasu wykorzystać. I jest to ocena uzasadniona. Moje dziecko uczy się w szkole niepublicznej, która teoretycznie powinna stawiać przed sobą nowoczesne cele. Niestety, szkoły niepubliczne powtarzają błędy edukacji publicznej.
Anna Raczyńska: Wskazuje Pan zatem na błąd systemowy. Proszę go dokładniej opisać.
Maciej Winiarek: Rynek pracy narzuca wszystkim branżom zasady, których przestrzeganie warunkuje powodzenie. Jedną z nich jest ocena efektywności pracowników i wynikające z tego konsekwencje. Jeśli zadanie jest wykonane źle, rozwiązuje się z pracownikiem umowę lub stosuje bodźce poprawy jego efektywności. Polska edukacja jest tu wyjątkiem. Nauczyciel nie jest oceniany za efektywność, tylko za zrealizowanie programu przewidzianego w danej klasie. I tylko o tym myśli. Nauczyciel nie ma zresztą narzędzi, które pozwolą mu ocenić, czy dziecko jest przygotowane do życia? Czy zdobyło nie tylko wiedzę, ale także umiejętności? I w tym upatruję źródło problemu. Nauczyciel jest bowiem najważniejszą osobą w całym systemie.
Anna Sobala-Zbroszczyk - Dyrektor 2. Społecznego LO STO w Warszawie: Prawdę mówiąc, bardzo mnie dziwi temat tej debaty. Wszyscy przecież znają odpowiedź. Polska szkoła nie uczy uczyć się i to z trzech powodów. Po pierwsze – istniejący system kształcenia nauczycieli zupełnie ich do tego zadania nie przygotował. Po drugie, polska szkoła nie wie jak, i kiedy uczyć - uczyć się. Nauczyciel nie wie jak to robić i kiedy: czy na biologii, a może na lekcji wychowawczej? I wreszcie po trzecie - taka specyficzna umiejętność, jak uczenie się jest obce kulturze organizacyjnej polskiej szkoły. Ona nie jest zainteresowana tworzeniem miejsca, w którym można uczyć na przykład tego, by uczeń znajdował swoje mocne strony i je rozwijał w szkole. Mówię o tym na podstawie własnego doświadczenia. Jako ekspert i konsultant akcji społecznej: „Szkoła z klasą” czytałam tysiące sprawozdań, z których jednoznacznie wynikało, że nauczyciele nie potrafili wymienić mocnych stron swoich uczniów. Wskazywali niekiedy na sukcesy w sporcie, ale to najczęściej były jedyne przykłady. Wniosek z tego jest więc oczywisty – w szkole o tradycyjnej strukturze, nie ma miejsca na takie wyzwanie.
Karol Semik - Mazowiecki Kurator Oświaty: Opierając się na doświadczeniach zdobytych nie tylko jako kurator, ale także jako były dyrektor szkoły bałbym się jednoznacznej odpowiedzi: tak lub nie. Zdecydowana większość szkół nie wyposaża uczniów w taką umiejętność, ale są takie miejsca w polskiej oświacie, w których nauczyciele potrafią to robić. Dobrym tego przykładem jest Towarzystwo Szkół Twórczych, czyli specyficzna rodzina szkół, w których są nauczyciele umiejący rozpoznać mocne i słabe cechy ucznia i w oparciu o tę diagnozę potrafią podpowiedzieć jak on może tę umiejętność rozwijać.
Anna Sobala-Zbroszczyk: Proponuję, byśmy zdefiniowali pojęcie: uczenie się. Jako jedna z kluczowych kompetencji jest ono określone w wielu różnych dokumentach i najczęściej oznacza postawę otwartości, umiejętności planowania swojej kariery szkolnej, planowania swojego sukcesu oraz strategii uczenia się. Ale tego rodzaju umiejętność jest również zależna od wiedzy ucznia, że taka strategia istnieje, że on wie jak ją zbudować i jak z niej korzystać. Na razie jednak szkoła nie pomaga mu w zdobyciu tej samoświadomości. Być może jest tak dlatego, że pomysł, by oprócz biologii, polskiego czy fizyki szkoła uczyła także jak się uczyć, jest zupełnie nowy.
Anna Raczyńska: I właśnie pytamy czy próbuje się ten pomysł realizować. Pani mówi: król jest nagi! Idźmy więc dalej i powiedzmy jak zmienić ten stan rzeczy.
Karol Semik: Uczestniczyłem niedawno w konferencji pod tytułem: „Nie czekaj”, na której rozmawialiśmy o tym, jak niezmiernie istotne jest dobre zdiagnozowanie cech psycho-rozwojowych dziecka do trzeciego roku jego życia. Ta diagnoza jest już wpisana w wychowanie przedszkolne. Duże nadzieje można wiązać także z nową podstawą programową, która gwarantuje nauczycielowi autonomię w realizacji określonych celów. Ale zgadzam się z państwem, że zmiana podstawy programowej nie wymusi od razu zmiany postępowania nauczycieli. Teoria może się mieć nijak do praktyki, jeśli nie wprowadzimy nowego systemu ich kształcenia. I tu jest wielki apel do szkolnictwa wyższego, które może odegrać fundamentalną rolę w przetransformowania świadomości polskiego nauczyciela. Na jednej z konferencji usłyszałem kiedyś prowokujące pytania: Czy potrzebny jest nauczyciel, skoro jest wyszukiwarka Google? Kto pracuje ciężej w szkole brytyjskiej – nauczyciel, czy uczeń? Przecież to są pytania, które sytuują nasze myślenie o pedagogice, o przygotowaniu nauczyciela do wykonywania swoich obowiązków właśnie w realiach i kategoriach współczesnego świata.
Anna Raczyńska: Państwo mówią jednak tylko o elementach systemu, a nie o jego spójnym i skutecznym kształcie.
Karol Semik: Rzeczywiście, brak rozwiązań systemowych powoduje, że wielu uczniów nie korzysta w pełni ze swoich talentów i nie planuje z dobrym skutkiem edukacyjnych sukcesów. Przy czym elementy systemu - wprawdzie powoli - ale jednak systematycznie do polskiej oświaty przenikają. Proszę też zwrócić uwagę, że zespół ekspertów, który przygotował raport „Polska 2030” tworzą bardzo młodzi, świetnie wykształceni ludzie. Pokolenie trzydziestolatków, które próbuje skonstruować model oświaty dla swoich dzieci. To jest niezmiernie istotna informacja, ponieważ stwarza możliwość formatowania świadomości nauczyciela od początku jego edukacji.
Anna Raczyńska: Sugeruje Pan potrzebę zmiany pokoleniowej?
Karol Semik: Ona jest na pewno bardzo potrzebna, ale nie możemy na nią czekać. Zmiany w polskiej edukacji to sprawa pilna, potrzebna od zaraz.
Maciej Winiarek: Zmiana pokoleniowa jest wręcz konieczna. Nie twierdzę, że mentalną granicę wyznacza metryka, ale w swojej pracy doświadczam często sytuacji, które nie napawają optymizmem. Okazuje się bowiem, że ludzie młodzi, po dwóch, trzech latach pracy mówią tak, jakby spędzili w szkole pół wieku. Przesiąkają sposobem myślenia, który odstaje od współczesności. Na pewno nie uregulujemy tego prawem. Nie wiem zresztą czy powinniśmy na nie liczyć, bo u nas jest za dużo prawa. My na wszystko musimy mieć albo przepis, albo rozporządzenie. Potrzebne jest po prostu takie rozwiązane, które dawałoby młodym nauczycielom większą siłę przebicia. Innymi słowy, odpowiedzialność za zmiany należy przenieść w dużej mierze na młode pokolenie.
Wojciech Starzyński - Prezes Społecznego Towarzystwa Oświatowego: W swojej publicznej działalności spotykam setki ludzi, którzy wykonują zawody dalekie od tych, w których się kształcili. To oznacza, że mobilność i zdolność uczenia się czegoś zupełnie nowego jest dość duża. Czy należy w tym upatrywać wyłącznie zasług szkoły, czy to wynika także z innych czynników - trudno powiedzieć. Ale to na pewno oznacza, że ze szkołą nie jest tak źle, skoro uczy takiego myślenia, które otwiera przed ludźmi ambitnymi nowe szanse. To prawda, że kluczem do zmian systemowych jest kształcenie nauczycieli. Rzecz w tym, że wraca się do tej sprawy w każdej dyskusji, na każdej konferencji, a jednak nic z tego nie wynika. Tkwimy w zamkniętym kole – i w tym cały problem.
Maciej Winiarek: Owszem, Polacy mają zdolność adaptacyjną, ale nie w tym rzecz. Problemem jest bowiem ogromna strata intelektualnego potencjału. Wyobraźmy sobie co by było, gdyby wykształcony Polak mógł pracować zgodnie z kwalifikacjami. Niestety, brak systemowych rozwiązań powoduje, że zamiast korzystać z naszych możliwości, uczymy się jakoś sobie radzić.
Koniec części I dyskusji. Przeczytaj drugą część dyskusji o umiejętności uczenia się.
(Źródło: Edukacja i Dialog)